Dwa lata później
Wrzucając do ciemnozielonego kosza zakrwawiony, jednorazowy fartuch operacyjny, oparłaś się wygodnie o ciemne kafelki, które w przyjemny sposób chłodziły Twoje rozgrzane ciało. Osiemnastogodzinny dyżur, wysoka temperatura na zewnątrz i zepsuta klimatyzacja na oddziale chirurgii nie wróżyły nic dobrego. Zdejmując z głowy ciasny, kolorowy czepek, pozwoliłaś opaść długim, ciemnym włosom na przepocony biały podkoszulek. Zmęczona złapałaś się mocno krawędzi blatu i wsłuchując się w cichy szum wody, próbowałaś ukraść kilka sekund spokoju i zniknąć z otaczającego Cię z każdej strony męczącego świata. Jedynym marzeniem był powrót do własnego mieszkania, chłodna kąpiel i długi sen przy boku najważniejszej osoby w życiu, która jako jedyna nie planowała Cię zostawić, dając przy tym całą swoją miłość, płynącą z młodego serca. Blada jak ściana, pojawiłaś się na trzecim piętrze szpitala, otwierając ciężkie drzwi, za którymi miał zakończyć się Twój dyżur. Zmasakrowane twarze, ciała pokryte strugami krwi i zasinieniami to nie były widoki, które chciałaś oglądać przez następne, sześć godzin. Marzyłaś o wolności; chciałaś jak inni, spędzić popołudnie z kimś, na kim zależało Ci najmocniej od wielu miesięcy, ale Twoje plany zostały zburzone, jak domek z kart. Obecność nowego pacjenta, jego grymas bólu i znajomy wygląd doprowadziły do jeszcze większego koszmaru.
Witaj nieznajomy, nawet nie pamiętam, jak na imię masz.
***
Pierwszy, wrześniowy mecz. Czteropunktowe zwycięstwo nad drużyną z Vigo, Twoje dwie bramki i otoczka z Euro, której świat piłki nożnej nie mógł się pozbyć. Tobie potrzebne było odcięcie się od rzeczywistości, od wszystkich kibiców, którzy z dumą nosili koszulkę z dziewięcioliterowym nazwiskiem. Najchętniej uciekłbyś na koniec świata, zapomniał o długich, trudnych treningach i stresujących meczach, w których toczyła się walka o wygraną. Marzyłeś o zarwanych nocach, wieczorach z kieliszkiem dobrego alkoholu i weekendowych imprezach, na których nikt by Cię nie rozpoznał. Chciałeś zapomnieć chociaż na chwilę, że jesteś znanym francuskim piłkarzem i Twoje życie powinno kręcić się jedynie wokół piłki. Uzupełniając puste rubryki dokumentów szpitalnych i przykładając do opuchniętej kostki lód, modliłeś się jedynie o cud. Plany na wolne popołudnie zostały zepsute przez jeden, niewłaściwy ruch. Poprawiając się na łóżku, zobaczyłeś wchodzącą do sali brunetkę, ubraną w śnieżnobiały kitl z czarnym stetoskopem w ręku. Jej delikatny uśmiech, prawie niewidoczne zasinienia pod oczami i niecodzienny odcień tęczówek, zaprowadziły Cię w głąb wspomnień. Czułeś, jakbyś właśnie po raz pierwszy tego dnia umierał.
Witaj nieznajoma, nawet nie pamiętam, jak na imię masz.
***
Przemknęłaś niezauważona między innymi lekarzami i pielęgniarkami, zajmując miejsce przy ostatnim łóżku w lewym rogu sali, badając przywiezioną z wypadku dwudziestodwulatkę. Sprawdzając jej niebezpiecznie rosnące ciśnienie, mocno zagryzłaś wargę. Czułaś, że dłużej nie wytrzymasz; maska na twarzy za mocno Ci ciążyła, a noc dwudziestego czwartego lipca nie dawała Ci spokoju. Po wyprowadzce do stolicy i jednocześnie największego miasta Hiszpanii, miałaś wrażenie, że uwolniłaś się od demonów przeszłości; wygrałaś długą walkę ze wspomnieniami i nigdy żadna z dróg nie zaprowadzi Cię do niego. Trzęsące się ciało z nerwów i zimne dłonie wskazywały, że najlepsza byłaby ucieczka. Powrócił do Ciebie ból i strach, a Ty z każdą chwilą w jego pobliżu, czułaś się, jakby ktoś wyrywał fragmenty Twojego obolałego ciała.
-Pani doktor, ta pacjentka jest już pod opieką innego lekarza. Na panią czeka sama gwiazda Euro. -odezwała się pielęgniarka, u której na początku wynajmowałaś pokój.
Jak pokonać w sobie wszystkie blokady? Miałaś się ocalić, a nie ponownie spadać w ciemny dół. Zabierając z jej miękkiej dłoni kartę pacjenta, czekały Cię tysiące niechcianych słów, setki niepotrzebnych spojrzeń i jedna wielka odegrana rola, na którą nie byłaś zupełnie przygotowana.
-Laura Choperena, jestem chirurgiem urazowym i zostaję pana lekarzem prowadzącym.
-Antoine Griezmann, ale to chyba już wiesz. Nie spotkaliśmy się kiedyś?
-Na moim stole operacyjnym jeszcze nie leżałeś. -dotknęłaś zimnej, opuchniętej kostki.
-Pochyl się na chwilę. -szepnął, ciągnąc Cię za rękaw. -A ty w mojej pościeli tak.
Nagle poczułaś, jakby paliło Cię od środka. Szybciej przyznałabyś się do potrącenia niewinnego kota, kradzieży kosmetyków albo sprzedawania narkotyków, niż do znajomości z tym człowiekiem. W tej chwili chciałabyś, aby zniknął albo włączył się przypadkowo alarm przeciwpożarowy i nastąpiła ewakuacja.
Zniknij z mojego życia, więcej się nie pokazuj.
***
Przez jej obecność, Twoje serce ponownie analizowało wszystkie pomyłki; po podłączeniu kroplówki, zacząłeś wpatrywać się w jej kolor tęczówek, które spodobały się od pierwszego spojrzenia. Jej długie, lodowate palce uśmierzały ból i gdyby była tylko taka okazja, bez chwili zawahania zdradziłbyś kolejny raz swoją narzeczoną. Czekałeś na spotkanie z nią od długich dwudziestu czterech miesięcy; przez dwa lata nie potrafiłeś zapomnieć o niskiej, drobnej kobiecie, która w Twoich koszulkach utonęłaby. Żywioł, który siedział w damskim ciele, powodował nieznajome uczucie. To było coś zupełnie innego niż zauroczenie. To była ponowna chęć zdobycia, dotknięcia słodkich warg, pomalowanych na inny, fascynujący kolor i zerwania z jej opalonego ciała śnieżnobiałej koszuli w ten sposób, aby czarne, niewielkie guziki uderzyły o wypolerowaną podłogę.
-Za niecałą godzinę wykonam panu zabieg i jeżeli wszystko pójdzie według planu, pojutrze wróci pan do domu.
-Do swojego? -zapytałeś głupio, uśmiechając się szelmowsko.
-To zależy już od Pana, nie wnikam w życie innych. -zaczęła dłonią rozmasowywać kark.
-Jestem Antoine, nie pamiętasz?
-Pamiętam, doskonale. Jak się czujesz? -wzięła do dłoni dokumenty.
-Na pewno lepiej niż ty wyglądasz. -oparłeś głowę o ścianę.
-Po długim, męczącym dyżurze, skomplikowanych operacjach i upierdliwym pacjencie, wyglądałbyś identycznie.
-Wyglądasz, jak po najważniejszej scenie w stylu pięćdziesiąt twarzy Greya.
-Słucham?! Chyba Ci się pogorszyło.
-Tylko siniaków brakuje, ale to się da zrobić. -zacząłeś się śmiać, gdy zobaczyłeś rumieńce na jej twarzy. -Niegrzeczna dziewczynka, z pani doktor.
-Daj mi święty spokój, człowieku. Czego ty ode mnie chcesz? -nachyliła się nad Tobą i złapała mocno skrawek Twojej koszulki.
-Powtórki z dwudziestego czwartego lipca; upalna noc, podczas której pamięcią zajęło się mocne whisky, które w siebie wlewałaś. -dotknąłeś jej policzka.
-Powtórki nie będzie, między nami nic się nie wydarzyło, nie znam Cię.
-Ty się chyba śpieszyłaś, ja byłem nie przyjemny, a do dzisiaj dziewczyna mojego przyjaciela nie odzyskała swojej sukienki. Pamiętaj, że w czerwieni jest Ci najlepiej.
Czułeś się, jakbyś zdobył przed momentem Mount Everest. Od życia więcej nie potrzebowałeś; wcześniej czy później, brunetka potłucze się, jak drobna figurka i wyzna wszystko bez żadnego zająknięcia. Złapałeś ją w swoje sidła i cieszyłeś się z tego, jak małe dziecko ze starym miśkiem w ręku przy wystawie z zabawkami.
Witaj w moim życiu, więcej nie znikaj.
💌
Czytajcie uważnie, jest wiele faktów, które możecie odkryć, jak karty.