Strony

niedziela, 7 maja 2017

La fin

Od: LauraChoperena@gmail.com
Do: AntoineGriezmann7@gmail.com
Data: czwartek 29 września, 18:53
Lokalizacja: Rzym

 

 

Przed wyjazdem obiecałam sobie, że nigdy do Ciebie nie zadzwonię ani nie napiszę. Wygląda na to, że nie potrafię dotrzymać słowa, ale robię to ze względu na naszą córeczkę. Z dnia na dzień robi się coraz bardziej podobna do swojego ojca i codziennie o niego pyta, dlatego chciałabym, abyś pojawił się w jej życiu. Nie na chwilę, ale na zawsze. Może wymagam zbyt wiele, ale jeżeli chcesz uczestniczyć w jej wychowaniu, nie znikaj po kilku miesiącach. Antonine potrzebuję nie tylko matki, zrób to dla niej, o nic więcej nie proszę.
Laura.
Odwracając się powoli na wysokim stołku, zerknęłaś w stronę ściszonego telewizora. Leciała właśnie powtórka wczorajszego meczu jego drużyny z Bayern Monachium. Uśmiech, który towarzyszył mu do zejścia z boiska, uleczył cały Twój ból. Zagłodziłaś całe zauroczenie, ale jego urok dział na Ciebie, jak gorący burger oblany pikantnym ketchupem, który posiadał za dużą ilość cienkich plasterków białej cebuli. Popijając kawałki aromatycznego mięsa drogim whisky z dodatkiem lodu, przymknęłaś oczy, a następnie bez wahania wysłałaś krótką wiadomość, nie czekając na żadną odpowiedź.

***
 

Od: AntoineGriezmann7@gmail.com
Do: LauraChoperena@gmail.com
Data: piątek 30 września, 12:12
Lokalizacja: Madryt

 
Twoja wiadomość sprawiła mi ogromną radość, której nie zafunduje wygrany mecz albo wolne popołudnie spędzone na odbijaniu piłki. Wstyd mi, że nie złożyłem sam tej propozycji, znacznie wcześniej, ale po tym, co zrobiłem Tobie, mojej byłej żonie i córkom, życie się posypało i obwiniam sam siebie. Będę smażył się w piekle, ale byłem zbyt wielkim tchórzem, aby wyznać całą prawdę i stawić czoła problemom. Wieczorem będę w Rzymie, zarezerwowałem pokój w hotelu blisko szpitala. Mam nadzieję, że będę mógł opowiedzieć Antonine bajkę na dobranoc i ją ucałować. Dziękuję Ci z całego serca, Laura. Jesteś niesamowita i doceniam, że walczysz o szczęście dla naszej córki.

Antoine.

 

Składając do walizki kilka, jaskrawych koszulek, mógłbyś skoczyć pod sam śnieżnobiały sufit. Siadając w wygodnym fotelu i zamawiając na lotnisko kierowcę, któremu ufałeś od dwóch lat, spoglądasz na zdjęcie w portfelu. Blondynka ze związanymi w warkoczyki włosami siedziała na zielonej zjeżdżalni, ukazując mleczne zęby i podniesiony ku górze kciuk. Gdybyś mógł cofnąć czas, zrezygnowałbyś ze swojego związku z najmłodszą córką właścicieli kwiaciarni, studia nagrań i cukierni i zaryzykowałbyś kolejny raz w swoim życiu, wyznając prawdziwe uczucia młodej chirurg. Gdybyś nie był tchórzem, być może wszystko potoczyłoby się inaczej, nie uszkadzając na samym początku szczęścia, które miało być obecne na nowej drodze życia, rozpoczynającego się od dwudziestego czwartego lipca.
 
 
***
 



Od: LauraChoperena@gmail.com
Do: AntoineGriezmann7@gmail.com
Data: niedziela 11 grudnia, 23:40
Lokalizacja: Rzym

(spam)





Czy możliwy jest odwyk od nałogowego zauroczenia? Dwa lata temu byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie, kiedy dowiedziałam się, że pod sercem noszę dziewczynkę. W zimne popołudnie z kubkiem gorącej mięty płakałam przez długie godziny. Wiedziałam, że rodzice nie byliby ze mnie dumni, mimo że od dawna byłam dorosłą kobietą. Im zależało, abym przyjęła z radością jedną z trzech firm i zapomniała, jak ważna jest dla mnie medycyna. Osoby, którymi się otaczałam łamali mi serce. Dwójka ludzi, którzy jako dwudziestotrzylatkowie mogli powitać mnie na świecie, zapomnieli o mnie, ignorując mnie przez długie, bolesne osiem lat. Ty byłeś następny. Zakochałam się w Twoich błękitnych tęczówkach. O Twoich wargach nie mogłam przestać myśleć. Twoje ciało było jak niedostępny posąg w muzeum, a serce zajęte przez inną kobietą, przez moją siostrę, której przekazałeś wszystkie emocje, rozdzierając mnie przy tym na maleńkie kawałki. Od samego początku byłeś jak zły Romeo. Należałeś do zbyt skomplikowanych, cynicznych i złych. Gdybym oddała Ci serce tamtej nocy w mojej sypialni w rodzinnym domu, wyrzuciłbyś je przez uchylone drzwi balkonowe, zostawiając mnie samą z narastającą depresją. Marzyłam od wyjazdu, aby chociaż jeszcze raz spotkać Ciebie i wykorzystałam to w umiejętny sposób. Co miesiąc odwiedzasz naszą córkę, zostajesz przez kilka dni, spisz niedaleko i wtedy czuję się, jakbym miała szczęśliwą rodzinę, ale ty zachowujesz się jak obcy człowiek. Nie kocham Cię, ale czuję się bezpieczna i najlepsza, kiedy mam Was obok. Chwilowe zauroczenie minęło w dniu, w którym nie potrafiłeś wybrać między mną, a Eriką. Odczytałam Twoje myśli, jakbyś był ulubioną lekturę z lat szkolnych. Chciałeś nas obie, a ja chciałam mieć w życiu mężczyznę, który będzie należał tylko dla mnie. Teraz jesteś tylko ojcem naszej córki i mogę być wdzięczna mocnemu alkoholowi, bo gdyby nie whisky, być może nadal byłabym zapracowaną chirurg, która wraca do pustego mieszkania i całą noc płacze w poduszkę.


Laura.
 
 

***
 
Od: AntoineGriezmann7@gmail.com
Do: LauraChoperena@gmail.com
Data: poniedziałek 2 stycznia, 3:20
Lokalizacja: Francja

(spam)




Leżę na starym łóżku, które ozdobione jest naklejkami samochodów. Nie mogę zasnąć, alkohol noworoczny nadal obecny jest w moim organizmie, a powieki nie potrafią stać się ciężkie. Naciskając czarne klawisze, drżą mi ręce. Ty pierwsza uczyniłaś mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie. W moje dwudzieste czwarte urodziny na świecie pojawiła się moja pierworodna córkę, moje oczko w głowie. Jestem Ci wdzięczny i nadal nie mogę uwierzyć w to, co zrobiłaś. Nie usunęłaś tej ciąży. Mimo wielkiego bólu, jaki Ci zadałem, wychowujesz naszą córkę na mądrą dziewczynkę i gdybym mógł oddać głos na najlepszą matkę na świecie, wpisałbym w puste rubryki Twoje imię i nazwisko, Lauro. Moja była żona odebrała mi prawa rodzicielskie i nie widziałem Mii od końca wakacji, dlatego kontakt z Antonine sprawia, że nie cierpię, aż tak mocno. Nie zadałaś mi śmiertelnego ciosu, którego wykonawczynią była Erika. Każdego dnia coraz mocniej żałuję, ale staram się żyć, bo mam dla kogo. Podobno mówi się, że jeżeli mężczyzna jest w związku i zakochał się w drugiej kobiecie, to nie kochał tej pierwszej. Od dnia rozwodu zrozumiałem, że źle odebrałem uczucie, jakim jest miłość, ale nie będę Ci psuł życia, bo się wyleczę z tego, co do Ciebie czuję. Do końca swojego życia nie wyspowiadam się ze swoich grzechów. Zraniłem cztery osoby, ale doskonale zdaję sobie sprawę, że największy ból zadałem Tobie i naszej, najsłodszej na świecie blondyneczce. Podczas świąt sprawiłaś, że płakałem całą noc. Antonine, która zwracała się do mnie cały czas tato, a na koniec rozmowy video oznajmiła, że bardzo mnie kocha i tęskni, spowodowała, że moje serce zabiło się z podwójną szybkością. Mimo, że byłem dla Ciebie najgorszy, nie psujesz jej opinii o mnie. Nie wiem, czy na Twoim miejscu potrafiłbym się właśnie tak zachowywać. Pewnie zatrzasnąłbym drzwi takiemu Griezmannowi przed nosem. Jesteś wyjątkowa. Przepraszam jeszcze raz za wszystko. Wszystkiego najlepszego w nowym roku.


Antoine.

 
 💌
 
trudno mi się żegnać, ale na zakończenie zawsze przychodzi czas.
do zobaczenia na pozostałych projektach.
 
 



piątek, 28 kwietnia 2017

Cinquième partie

Ulubione espresso z dużą ilością mleka i mlecznej pianki nie smakowało. Ciało drżało z zimna, mimo że temperatura sięgała trzydziestu stopni Celsjusza. Turkusowa bransoletka z czterolistną koniczynką przestała przynosić szczęście, a francuskie lotnisko, które za pierwszym razem potwierdziło, że w każdej chwili można ucieć od rozmnażających się problemów, stało się kolejnym, znienawidzonym miejscem. Obok na pustym krześle wisiała czarna bluza, przy wielkim oknie z telefonem przy uchu stał mężczyzna, który przestał poprawiać włosy i ułożył dłoń na swoim tatuażu, spoglądając w Twoją stronę. Niepewnie upiłaś gorącą kawę, parząc sobie język i umalowane nową szminką wargi. Przeklnęłaś go po raz kolejny w myślach i biorąc na kolana córkę, zignorowałaś jego uśmiech, który kierował do Ciebie od samego rana.
 
-Widzę, że narzeczona często Cię kontroluje. -sięgnęłaś białą serwetkę, wycierając rozmazaną czekoladę wokół ust blondynki. -Na jej miejscu robiłabym to samo. Takim mężczyznom, jak ty nigdy nie wolno ufać.
 
-Ona po prostu tęskni za mną w pościeli w kolorową kratę. -ułożył chłodne palce na kolanie pod długą spódnicą. -Widzę, że nie tylko ona, zaczerwieniły Ci się policzki i nie zwalaj winy na starą klimatyzację.
 
-Musisz być bezczelnym dupkiem, Griezmann? -odsunęłaś się i zakryłaś cienkim materiałem opalone nogi.
 
-Taki się właśnie urodziłem. -spojrzał na usypiającą Antonine. -Chodź do mnie, skarbie. Opowiem jej bajkę o najfajniejszym tacie na świecie, którego córeczka uważa za kogoś obcego. -szepnął Ci na ucho, odchodząc z nią w stronę wygodniejszych foteli.


***
Głaszcząc szesnastomiesięczną dziewczynkę po puszystych, pachnących miodem i cytryną włosach, wsłuchiwałeś się w spokojny głos brunetki, która ustalała plan jutrzejszej operacji. Kręcąc przecząco głową, odmówiłeś proponowanych przez młodą stewardesę, aromatycznych zupy albo kilku rodzai mięs, zaczynając od łagodnych smaków, a kończąc na najostrzejszych "wypalających wnętrze". Ciało blondynki nakryte Twoją bluzę, rozczulało coraz mocniej i gdyby nie samolot, w którym znajdowaliście się od godziny, po policzkach spływałyby łzy, pozostawiając mokre ślady na wyprasowanej koszuli z krótkim rękawem. Za każdym razem, kiedy chciałeś rozpocząc rozmowę ze zbierającą sukcesy chirurg, wybierała numery telefonów z listy kontaktów i nie pozwalała dojść Ci do głosu. Chciałeś zadać jej kilka podstawowych pytań, usłyszeć więcej informacji o chorobie swojej córki, której imieniem mógłbyś podzielić się ze stroną, zajmującą się życiorysami ludźmi, osiągającymi sukcesy w jakiekolwiek dziedzinie.
 
-Odłóż ten telefon, to przestaje być zabawne i nie może trwać w nieskończoność.
 
-Mam rozmawiać z osobą, która kłamie, intryguje, knuje i zdejmuje obrączkę po każdej rozmowie video z moją siostrą? Nie jestem naiwną dziewczynką, z którą będziesz mógł prowadzić podwójne życie.
 
-Musisz wszystko przewidywać, Choperena? Miałem Ci to zaproponować, ale za dwa tygodnie idę do ołtarza, dlatego rezygnuję.
 
-Będzie gorzej, jeżeli to Ty staniesz się głównym bohaterem w mojej grze, w której nie wolno łamać zasad. -szepnęłaś mu na ucho, przeczesując palcami pojedyncze, świecące się włosy.
 
***
Ze smutkiem patrzyłaś na wiszącą w salonie suknię ślubną. Żadnej radości nie wywoływały kosmetyki poustawione równo na ciemnodębowym stole, na którym kiedyś jako mała dziewczynka rysowałaś przyszłą, szczęśliwą rodzinę, którą miałaś stworzyć. Nie potrafiłaś odwzajemnić uśmiechu ojca ani zachwycyć się próbnym makijażem siostry. Nie umiałaś nic, jakbyś zapomniała w tamtej chwili, ile możesz zapłacić za dwie, chrupiące bułki albo jaką masz grupę krwi. Wzdychając ciężko, sięgnęłaś leżącą na sofie, oliwkową kurtkę. Tego dnia niebo płakało razem z Tobą. Próbowało Ci przekazać, że możesz zawalczyć. Siadając na przystrzyżonej równo trawie, przebiłaś jeden złoty balon, wiszący na czystej poręczy. Pierwszy raz w życiu nie ucieszyłaś się na widok czarnego kota, który w dzieciństwie spał z Tobą każdej nocy. Pierwszy raz w życiu Twoja córka przypominała Ci za bardzo francuskiego piłkarza, który za godzinę miał odebrać badania potwierdzające ojcostowo. Kłamstwa miały krótsze nogi od Twoich, dlatego zatrzymując stary model taksówki, zabrałaś ze sobą blondynkę, ostatnie rzeczy, zapakowane w niewielką torbę i trzymając w dłoni paczkę w szarym papierze, oddychałaś coraz szybciej.
 
-Mamusiu, dlaczego oddajesz tą czerwoną sukienką? Wyglądasz w niej, jak księżniczka.
 
Nie odpowiedziałaś. Było Ci zbyt trudno. Odsuwając przyciemnioną szybę, podałaś zaadresowaną przesyłkę rudowłosemu ochroniarzowi, który pełnił służbę przed apartamentowcem, gdzie pod sto pierwszym numerem mieszkał Antonie. Mężczyzna, który dwudziestego czwartego lipca miał zostać mężem Twojej, rodzonej siostry i zabrać ją z Mią do Madrytu, z którego uciekałaś, szukając nowego miejsca na świecie.
 
***
W poniedziałkowe popołudnie z trudem otworzyłeś oczy. Na szafce nocnej w małej szkatułce leżały dwie obrączki, które nosiłeś z brunetką, kiedy byliście w niefomalnym związku. Teraz szersza, droższa i zimniejsza część biżuterii znajdowała się na serdecznym palcu, przysłaniając jedną literę, tworzącą wyraz nadzieja. Czym dla Ciebie było to słowo przed wypowiedzieniem przysięgi małżeńskiej? W piątkowy wieczór wierzyłeś, że dasz radę przyznać się do zdrady i opowiesz jej o swojej, pierworodnej córce. Przeczesując mokre włosy i upijając z kieliszka wodę z limonką, chciałeś zniknąć z sypialni, w której dominowała krwistaczerwień. Uświadomiłeś sobie, że ożeniłeś się z nieodpowiednią kobietą. Ta, która była dla Ciebie niedostępna, próbowała wmówić Ci, że ojcem Waszej córki jest poległy na wojnie żołnierz i kupowała medyczne książki, leżące na zakurzonych straganach, mogłaby dać prawdziwą, namiastkę miłości. Czułeś się obecnie, jakbyś zapomniał, kto należy do Twojej drużyny albo jaki kolor lubisz najbardziej. Gaworzenie Mii nie sprawiało radości, a odsłonięta większość ciała Eriki była jak okładka gazety dla dorosłych, na którą spojrzałbyś, ale nie kupiłbyś, pozbawiając siebie widoku fotografii, które pobudzały wyobraźnię każdego mężczyzny.
 
-Dlaczego mi to zrobiłeś? -rzuciła, schowaną pod stosem ubrań kopertę. -Dam Ci drugą szansę, ale nie uprawomocnisz ojcostwa. Masz tylko jedną córkę. Zapomnij o Laurze i o Antonine.
 
Nie odpowiedziałeś. Było Ci zbyt ciężko. Wstając z łóżka, zobaczyłeś jak kobieta, przedstawiająca się od kilkudziesięciu godzin Twoim nazwiskiem, zaczęła niszczyć wszystkie puchary. Wpadła w szał, nie zwracając uwagi, że większość szkła kieruje się w stronę nowoczesnej kołyski z liliowym baldachimem. Zabrałeś przestraszoną Mię na balkon i zajmując miejsce na drewnianej hustawce, uświadomiłeś sobie, że ktoś zabrał Ci część ciała, duszy i serca.
 
💌
przygotujcie się na majowy epilog.



niedziela, 12 marca 2017

Quatrième partie

Pierwszy krok należał do rodziców. W tamtej chwili mogłaś schować telefon pod haftowaną poduszkę i nie słyszeć przepełnionego skruchą głosu pięćdziesięciolatki. W sobotni poranek nie było odwrotu. Z wielką walizką stałaś przed furtką rodzinnego domu i spoglądałaś na córkę, do której dotarło, że na tym świecie nie ma tylko zapracowanej matki. Z ogrodu dało się usłyszeć charakterystyczny dźwięk starej kosiarki, którą ojciec miał wyrzucić jeszcze przed Twoim wyjazdem. W kuchennym oknie widziałaś siostry, które z nastolatek wyrosły na piękne kobiety. Bałaś się tam wejść. Sparaliżowało Cię. Reakcja rodziców mogła być różna, ale Ty zdążyłaś przygotować sobie odpowiedzi na wszystkie pytania, a także ułożyć w głowie zmyślone historie. Musiałaś wydostać się z otchłani i zapomnieć o całym gniewie. Niepewnie poprawiając naszyjnik z pamiętnej nocy sprzed dwóch lat, uśmiechnęłaś się w stronę ogrodnika i otworzyłaś drzwi, za którymi nie wiedziałaś, co Cię czeka. Według rodziców miałaś dostać kwiaciarnię za rogiem, według siebie spełniłaś swoje marzenie i wykonywałaś coraz trudniejsze operacje, a o niektórych sukcesach można było czytać w codziennej gazecie.

-To były najgorsze lata w moim życiu. -ojciec wstał z fotela, na którym opowiadał Ci wydarzenia ze swojego dzieciństwa. -Przechodząc na ulicy, nie poznałbym własnej córki. -spojrzał uważnie na Ciebie i uklęknął przy Antonine, która chowała się za Twoją, szczupłą nogą. -Pewnie w tym Madrycie masz lepszego dziadka, ale chodź się do mnie przytulić.

Dziewczynka rozejrzała się po całym salonie. W jednym momencie wzbudziła zainteresowanie obcych ludzi. Miałaś wrażenie, że Twoje, a także jej serce wyskoczy na wierzch albo spotka się z gardłem. Trzymała mocno bandamkę zawiązaną na jasnych włosach i usiadła na jego kolanie.

-Jestem Antośka i mam dziadka tylko w Paryżu. -uśmiechnęła się, a w niebieskich tęczówkach pojawił się blask.

Szesnastomiesięczne dziecko budowało zdania i nie potrafiło trzymać języka za mlecznymi zębami. Czasami miałaś ochotę wylądować na Księżycu, byle nie tłumaczyć jej, czego nie wolno mówić, chociaż nie można było się w żaden sposób powstrzymać. Była taka sama jak ty, ale z wyglądem odziedziczonym po ojcu. Człowieku, którego nazwisko widniało na ślubnym zaproszeniu najmłodszej córki Choperenów.


***

Kokosowymi ciastkami, które specjalnie piekła dla Ciebie przyszła teściowa, dzieliłeś się z dziewczynką, która posiadała damski odpowiednik Twojego imienia. Od godziny, kiedy zostałeś przedstawiony młodej chirurg, pełniącej obowiązki ordynatora w madryckim szpitalu, miałeś wrażenie, że na czole widnieje napis o zdradzie. Jej córka ufała Tobie bardziej niż własnym dziadkom, a od Twojej narzeczonej albo Waszej świadkowej na ślubie uciekała, jakby były one złośliwym ogniem. Zbyt wiele Was łączyło, a Ty podczas dwudaniowego obiadu wyliczyłeś dokładnie datę urodzin małej i ważny dzień w wakacyjnym miesiącu. Prawdopodobny ojciec, który zginął w Afganistanie i był doświadczonym żołnierzem nie istniał. Rozpoznałeś kłamstwo brunetki. Na Twoich kolanach siedziała także Twoja córka. Oprócz Mii, miałeś też Antonine. Blondynka, która przyszła na świat w pierwszy dzień wiosny była częścią Ciebie. Podczas dwudziestych czwartych urodzin w francuskim szpitalu na oddziale ginekologiczno-położniczym przyszło na świat Twoje najstarsze dziecko, które było dowodem Waszego jednorazowego romansu. Gdybyś należał do odważnych mógłbyś zaproponować Laurze coś na wzór podwójnego życia. Podczas klubowych rozgrywek mógłbyś być jej mężczyzną, ojcem dziewczynki, która recytowała właśnie wiersz, a na reprezentacyjne mecze zamieniałbyś się w przykładnego narzeczonego i opiekowałbyś się do tej pory swoim oczkiem w głowie, które teraz Twoją miłość miało mniejszą. Część swojego gorącego uczucia przekazałeś Antonine, które z dumą kończyła mówić wersy o zwierzętach. Może warto spróbować? Jeszcze dzisiaj zrobisz niespodziewaną rzecz w kierunku ładniejszej córki przyszłych teściów. Ludzi, którzy bez chwili zawahania oddaliby Ci swoją kwiaciarnię, studio nagrań i cukiernię, której właścicielką była Erika.


***

Całe spotkanie skończyłoby się dobrze, gdyby nie wiadomość o ślubie i wielkim weselu. Zaproszenie ślubne w kolorze starego złota raniło Cię, jakbyś była na największej bitwie świata. Jak tak dalej pójdzie zginiesz, serce przestanie Ci bić i wreszcie uwolnisz się od zdrady. Zraniłaś swoją siostrę, z którą wiecznie Cię porównywano i zawsze od ludzi słyszałaś, że za Tobą ustawiają się tłumy przystojnych mężczyzn. Każdego młodego klienta, kolegę ze szkoły ignorowałaś, ale uległaś Griezmannowi, który uśmiechając się szeroko wbijał Ci w serce ten kuchenny nóż ubrudzony kremem z owocowego tortu. Tymi czułymi pocałunkami doprowadzał Cię do mdłości, które nie dawały Ci spokoju na początku, zagrożonej ciąży. W pokoju, który od Twojej ucieczki się nie zmienił, płakałaś schowana pod biurkiem, na którym leżały książki o medycynie. Widać było, że matka wycierała tylko kusz i zmywała panele, w których odbijała się pełnia księżyca. Rzucając przed siebie czarny tablet zrozumiałaś, że na Wikipedii w jego życiu prywatnym nigdy nie pojawi się imię Twojej córki. Nie pozna babci Isabelle ani dziadka Alaina. Nie będzie utrzymywała kontaktu z wujkiem Théo albo z ciocią Maud. Być może do końca życia nie będzie świadoma prawdziwej tożsamości ojca.


***

Wchodząc do pokoju, który znajdował się obok sypialni narzeczonej, patrzyłeś zaskoczony na stronę francuskiego lotniska. W notesie, na którym był szkic Wieży Eiffla znajdowały się przekreślone daty, a trzy różowe kulki wskazały, że nawet we wtorek nie znajdzie wolnych miejsc w samolocie w żadnej klasie. Stała oparta o balkon w krótkiej, białej koszulce. Miałeś okazję patrzeć na jej piersi albo długie nogi. Pod oczami znajdowały się płatki żelowe, a zęby miała zaciśnięte na pomalowanym czarnym, brokatowym lakierem paznokciu. Przed wejściem na balkon poprawiłeś zsunięty z malutkiego ciała Antonine koc i delikatnie pogłaskałeś ją po policzku, spoglądając na smoczek w kolorowe króliki. Przez zamknięty wiecznie pokój teraz mogłeś poznać bliżej swoją nieznajomą. Po fotografiach było widać, że często odwiedzała Twoją ulubioną plażę, lubiła niemiecką czekoladę, chodziła na karate i zbierała artykuły o francuskim klubie piłkarskim.

-Laura. -wyszeptałeś, wchodząc na balkon. -Mogę dać Ci wszystko. -wskazałeś na napis na ścianie. -Tylko to już nastąpiło, bo mamy nawet córkę.

-Chcesz mnie doprowadzić do głupawki śmiechu?

-Potrafię liczyć. Antonine jest po prostu wcześniakiem, a ślepy nie jestem, podobna do mnie, nie ukryjesz tego.

-Podczas tamtej nocy byłam już w ciąży, Griezmann. Wracaj do narzeczonej i do swojej prawdziwej córki.

Z prędkością światła wziąłeś ją na ręce, zdejmując z niej ubranie. Gdyby nie jej uderzenia i krzyk, wyznałaby Ci wszystko, odpowiedziała na pytania zgodnie z prawdą i przestała zmyślać. Nie byłeś taki naiwny jak jej rodzice. Układając ją na łóżku, wziąłeś jej laptop na kolana i zarezerwowałeś im bilety. W jutrzejszy wieczór przy oknie będzie siedziała brunetka, a między Wami będzie znajdowała się śpiąca teraz uroczo szesnastomiesięczna dziewczynka, która powinna mieć w dokumentach Twoje nazwisko. Zatrzymując się przy drzwiach, sięgnąłeś leżący obok złożonych bluzek drugi smoczek.

-Jeszcze w tym miesiącu udowodnię Ci, że jestem jej tatą. Będzie wszystko czarno na białym.



💌
Wszystko wyszło na jaw.
Co byście zrobiły na miejscu Antoine i Laury?