Ulubione espresso z dużą ilością mleka i mlecznej pianki nie smakowało. Ciało drżało z zimna, mimo że temperatura sięgała trzydziestu stopni Celsjusza. Turkusowa bransoletka z czterolistną koniczynką przestała przynosić szczęście, a francuskie lotnisko, które za pierwszym razem potwierdziło, że w każdej chwili można ucieć od rozmnażających się problemów, stało się kolejnym, znienawidzonym miejscem. Obok na pustym krześle wisiała czarna bluza, przy wielkim oknie z telefonem przy uchu stał mężczyzna, który przestał poprawiać włosy i ułożył dłoń na swoim tatuażu, spoglądając w Twoją stronę. Niepewnie upiłaś gorącą kawę, parząc sobie język i umalowane nową szminką wargi. Przeklnęłaś go po raz kolejny w myślach i biorąc na kolana córkę, zignorowałaś jego uśmiech, który kierował do Ciebie od samego rana.
-Widzę, że narzeczona często Cię kontroluje. -sięgnęłaś białą serwetkę, wycierając rozmazaną czekoladę wokół ust blondynki. -Na jej miejscu robiłabym to samo. Takim mężczyznom, jak ty nigdy nie wolno ufać.
-Ona po prostu tęskni za mną w pościeli w kolorową kratę. -ułożył chłodne palce na kolanie pod długą spódnicą. -Widzę, że nie tylko ona, zaczerwieniły Ci się policzki i nie zwalaj winy na starą klimatyzację.
-Musisz być bezczelnym dupkiem, Griezmann? -odsunęłaś się i zakryłaś cienkim materiałem opalone nogi.
-Taki się właśnie urodziłem. -spojrzał na usypiającą Antonine. -Chodź do mnie, skarbie. Opowiem jej bajkę o najfajniejszym tacie na świecie, którego córeczka uważa za kogoś obcego. -szepnął Ci na ucho, odchodząc z nią w stronę wygodniejszych foteli.
***
Głaszcząc szesnastomiesięczną dziewczynkę po puszystych, pachnących miodem i cytryną włosach, wsłuchiwałeś się w spokojny głos brunetki, która ustalała plan jutrzejszej operacji. Kręcąc przecząco głową, odmówiłeś proponowanych przez młodą stewardesę, aromatycznych zupy albo kilku rodzai mięs, zaczynając od łagodnych smaków, a kończąc na najostrzejszych "wypalających wnętrze". Ciało blondynki nakryte Twoją bluzę, rozczulało coraz mocniej i gdyby nie samolot, w którym znajdowaliście się od godziny, po policzkach spływałyby łzy, pozostawiając mokre ślady na wyprasowanej koszuli z krótkim rękawem. Za każdym razem, kiedy chciałeś rozpocząc rozmowę ze zbierającą sukcesy chirurg, wybierała numery telefonów z listy kontaktów i nie pozwalała dojść Ci do głosu. Chciałeś zadać jej kilka podstawowych pytań, usłyszeć więcej informacji o chorobie swojej córki, której imieniem mógłbyś podzielić się ze stroną, zajmującą się życiorysami ludźmi, osiągającymi sukcesy w jakiekolwiek dziedzinie.
-Odłóż ten telefon, to przestaje być zabawne i nie może trwać w nieskończoność.
-Mam rozmawiać z osobą, która kłamie, intryguje, knuje i zdejmuje obrączkę po każdej rozmowie video z moją siostrą? Nie jestem naiwną dziewczynką, z którą będziesz mógł prowadzić podwójne życie.
-Musisz wszystko przewidywać, Choperena? Miałem Ci to zaproponować, ale za dwa tygodnie idę do ołtarza, dlatego rezygnuję.
-Będzie gorzej, jeżeli to Ty staniesz się głównym bohaterem w mojej grze, w której nie wolno łamać zasad. -szepnęłaś mu na ucho, przeczesując palcami pojedyncze, świecące się włosy.
***
Ze smutkiem patrzyłaś na wiszącą w salonie suknię ślubną. Żadnej radości nie wywoływały kosmetyki poustawione równo na ciemnodębowym stole, na którym kiedyś jako mała dziewczynka rysowałaś przyszłą, szczęśliwą rodzinę, którą miałaś stworzyć. Nie potrafiłaś odwzajemnić uśmiechu ojca ani zachwycyć się próbnym makijażem siostry. Nie umiałaś nic, jakbyś zapomniała w tamtej chwili, ile możesz zapłacić za dwie, chrupiące bułki albo jaką masz grupę krwi. Wzdychając ciężko, sięgnęłaś leżącą na sofie, oliwkową kurtkę. Tego dnia niebo płakało razem z Tobą. Próbowało Ci przekazać, że możesz zawalczyć. Siadając na przystrzyżonej równo trawie, przebiłaś jeden złoty balon, wiszący na czystej poręczy. Pierwszy raz w życiu nie ucieszyłaś się na widok czarnego kota, który w dzieciństwie spał z Tobą każdej nocy. Pierwszy raz w życiu Twoja córka przypominała Ci za bardzo francuskiego piłkarza, który za godzinę miał odebrać badania potwierdzające ojcostowo. Kłamstwa miały krótsze nogi od Twoich, dlatego zatrzymując stary model taksówki, zabrałaś ze sobą blondynkę, ostatnie rzeczy, zapakowane w niewielką torbę i trzymając w dłoni paczkę w szarym papierze, oddychałaś coraz szybciej.
-Mamusiu, dlaczego oddajesz tą czerwoną sukienką? Wyglądasz w niej, jak księżniczka.
Nie odpowiedziałaś. Było Ci zbyt trudno. Odsuwając przyciemnioną szybę, podałaś zaadresowaną przesyłkę rudowłosemu ochroniarzowi, który pełnił służbę przed apartamentowcem, gdzie pod sto pierwszym numerem mieszkał Antonie. Mężczyzna, który dwudziestego czwartego lipca miał zostać mężem Twojej, rodzonej siostry i zabrać ją z Mią do Madrytu, z którego uciekałaś, szukając nowego miejsca na świecie.
***
W poniedziałkowe popołudnie z trudem otworzyłeś oczy. Na szafce nocnej w małej szkatułce leżały dwie obrączki, które nosiłeś z brunetką, kiedy byliście w niefomalnym związku. Teraz szersza, droższa i zimniejsza część biżuterii znajdowała się na serdecznym palcu, przysłaniając jedną literę, tworzącą wyraz nadzieja. Czym dla Ciebie było to słowo przed wypowiedzieniem przysięgi małżeńskiej? W piątkowy wieczór wierzyłeś, że dasz radę przyznać się do zdrady i opowiesz jej o swojej, pierworodnej córce. Przeczesując mokre włosy i upijając z kieliszka wodę z limonką, chciałeś zniknąć z sypialni, w której dominowała krwistaczerwień. Uświadomiłeś sobie, że ożeniłeś się z nieodpowiednią kobietą. Ta, która była dla Ciebie niedostępna, próbowała wmówić Ci, że ojcem Waszej córki jest poległy na wojnie żołnierz i kupowała medyczne książki, leżące na zakurzonych straganach, mogłaby dać prawdziwą, namiastkę miłości. Czułeś się obecnie, jakbyś zapomniał, kto należy do Twojej drużyny albo jaki kolor lubisz najbardziej. Gaworzenie Mii nie sprawiało radości, a odsłonięta większość ciała Eriki była jak okładka gazety dla dorosłych, na którą spojrzałbyś, ale nie kupiłbyś, pozbawiając siebie widoku fotografii, które pobudzały wyobraźnię każdego mężczyzny.
-Dlaczego mi to zrobiłeś? -rzuciła, schowaną pod stosem ubrań kopertę. -Dam Ci drugą szansę, ale nie uprawomocnisz ojcostwa. Masz tylko jedną córkę. Zapomnij o Laurze i o Antonine.
Nie odpowiedziałeś. Było Ci zbyt ciężko. Wstając z łóżka, zobaczyłeś jak kobieta, przedstawiająca się od kilkudziesięciu godzin Twoim nazwiskiem, zaczęła niszczyć wszystkie puchary. Wpadła w szał, nie zwracając uwagi, że większość szkła kieruje się w stronę nowoczesnej kołyski z liliowym baldachimem. Zabrałeś przestraszoną Mię na balkon i zajmując miejsce na drewnianej hustawce, uświadomiłeś sobie, że ktoś zabrał Ci część ciała, duszy i serca.
💌
przygotujcie się na majowy epilog.