-Podwójna whisky z lodem. -oparłaś się wygodnie o bar, nie zwracając uwagi na otaczających Cię z każdej strony ludzi.
Byłaś zmęczona i najchętniej wróciłabyś do wynajmowanego pokoju w hotelu, z którego miałaś widok na zapierającą dech w piersiach Wieżę Eiffla. Niestety, nie mogłaś sobie na to pozwolić; z grupą przyszłych lekarzy świętowałaś jednocześnie zakończenie sześcioletnich studii i rozpoczęcie wymarzonego stażu. Jedyną osobą, która byłaby z Ciebie dumna to Twoja, nieżyjąca babcia; jedyna kobieta w rodzinie, która wolała spędzać długie godziny przy stole operacyjnym niż w gronie rodzinnym. Zdejmując z siebie czarną marynarkę, zatopiłaś wzrok ciemnych tęczówek w cieczy, którą zastąpiłaś wszystkie, kolorowe i słodkie drinki dla kobiet. Odstawiając pustą szklaneczkę na lśniący blat, zaczęłaś przyglądać się obcym twarzom. Nieopodal Ciebie siedział mężczyzna w czarnym garniturze i trzymał w ręku fioletowy krawat; przy innych stolikach nie brakowało zakochanych par, a na samym końcu klubu bawili się francuscy piłkarze, o których po przegranej z Niemcami zrobiło się głośno w całym mieście. Uśmiechnięta spojrzałaś w stronę barmana i poprosiłaś drugi raz o to samo; chciałaś zatopić wszystkie smutki w alkoholu i mocno pragnęłaś zapomnienia o swojej, najbliżej rodzinie, która nie była dumna z osiągnięć, które zdobywałaś. Według nich powinnaś być w związku z ukochanym mężczyzną i mieć już pierworodne dziecko, jak pozostałe siostry. Tobie natomiast zależało na karierze, ale samotność towarzysząca Ci w obcym mieście wcale nie była łatwa. Nic nie było proste i przyjemne, więc może warto raz w życiu zaryzykować i pokazać rodzinie, że wcale nie jesteś gorsza od pozostałych. Nie chciałaś do końca życia być tą niepotrzebną i psującą swoją obecnością każde wspomnienia. Poprawiając, rozkloszowaną sukienkę i przymykając powoli powieki, poczułaś kogoś oddech na szyi i usłyszałaś brzdęk szklaneczki. Sztuczny uśmiech, drogi garnitur i kolejna ilość whisky, którą postawił przed Tobą nie zrobiły na Tobie żadnego wrażenia.
-Pozwoliłem zamówić sobie to, co uwielbiasz. -postawił kopię Twojego drinka przy sobie. -Widzę, że alkohol potrafi zaleczyć rany. -dotknął delikatnie Twojej ręki i spojrzał prosto w Twoje oczy. -Jeżeli chcesz mogę Ci pomóc.
-Coś Ci się pomyliło?
-Przypadkowo słyszałem Twoją rozmowę; uważam, że jeżeli byś się zgodziła, to wszyscy byliby szczęśliwi. Zapraszam. -wręczył Ci do ręki żółtą, samoprzylepną kartkę z adresem hotelu.-Będę czekał.
Mężczyzna z siwymi włosami odsunął się od Ciebie i zakładając przeciwsłoneczne okulary wyszedł na zewnątrz, wpuszczając do środka rażące promienie słoneczne. Była Ci potrzebna odrobina odwagi, niebezpieczeństwa, ale nigdy nie zgodziłabyś się na jego propozycję. Wiedziałaś, że następnym razem będziesz uważać na słowa i postarasz się, aby nie przeprowadzać prywatnych rozmów w miejscach publicznych. Zabierając z oparcia marynarkę wypiłaś ostatni łyk whisky i pierwsza z wakacyjnych nocy rozpoczęła się zupełnie inaczej, niż miałaś to zaplanowane.